Dmytro Antoniuk
Na Wołyniu są aż dwa miasteczka o nazwie Międzyrzece. Międzyrzece Ostrogskie, co koło Ostroga i Międzyrzece Koreckie, co, oczywiście, koło Korca. Tym razem pojedziemy do tych drugich. Obecnie Międzyrzece Koreckie mają nazwę Międzyrzece Wielkie. Mówiąc szczerze, trochę za dużo patosu, ponieważ, tak naprawdę, nie jest to już miasto, które kiedyś słynęło na cały Wołyń.
Pierwsza wzmianka o miasteczku pochodzi z roku 1544, kiedy należało ono do Koreckich. Książęta ci wybudowali na jednej z okolic zamek, którego wały ziemne są widoczne do dziś. W końcu tamtego wieku Międzyrzece Koreckie trafiły do rąk Ostrogskich, przedstawiciel rodziny których – Konstanty Wasyl – wybudował tu drewniany kościół i w roku 1605 zaprowadził prawo magdeburskie. Potem Korecccy znów otrzymali to miasteczko, jednak w połowie XVII wieku ród ich wygasł i ziemie te przeszły do rąk Lubomirskich, którzy gospodarzyli tu przez ponad sto lat. Dominik Jerzy Lubomirski podniósł status swego rodu, zakładając w Międzyrzecach Kolegium Pijarów. Jeden z jego spadkobierców zniesławił ten ród, po prostu przegrywając majątek wołyński w karty staroście owruckiemu i chorążemu koronnemu Janowi Kazimierzowi Steckiemu (chociaż są wiadomości, że ten nabył go całkiem legalnie). Właśnie Steckim Międzyrzece zawdzięczają dobę swego największego rozkwitu. Na miejscu starego zamku Koreckich Jan Kazimierz w 1789 roku wybudował rozkoszną rezydencję, zapraszając architekta królewskiego, autora Łazienek w Warszawie Dominika Merliniego (według innych informacji, Szymona Bogumiła Zuga). Chorąży koronny wydawał tu pyszne bale i przyjęcia, zapraszając słynnych muzyków, artystów i całą szlachtę okoliczną. Naśladował ojca również Józef Stecki, mający tu stałą orkiestrę i chór. Wybudował teatr, w którym występowały zespoły wędrowne, a także uczniowie gimnazjum pijarów. Założył również w Międzyrzecach pierwszy na Wołyniu ogród botaniczny. Jednak idylla nie trwała długo, ponieważ rząd carski odebrał Międzyrzece jego synowi, Ludwikowi Steckiemu, karząc go w ten sposób za udział w Powstaniu Styczniowym 1831 roku. Choć jego syn Henryk odzyskał majątek w 1859 roku, po długich procesach sądowych, Międzyrzecowi nie było sądzone powrócić do dawnej sławy.
Dzisiejsze odwiedziny pałacu Steckich, niewątpliwie, pozostawiają w duszy ciężkie wspomnienia. Nie dlatego, że po niegdysiejszej wielkości magnackiej pozostało bardzo mało, a dlatego, że teraz w pałacu jest dom dziecka. Po jego mieszkańcach dobrze widać, że państwo niezbyt się o nie troszczy, a z powodu tego, że Międzyrzece są oddalone od różnych centrów obwodowych, darczyńcy przyjeżdżają tu, niestety, niezbyt często. Otóż, jeżeli zaplanujecie Państwo podróż tu, pomyślcie o tych dzieciach. Jakakolwiek pomoc zostanie przyjęta ze szczerą radością, którą dzieci obdarzą was.
Do pałacu można trafić w towarzystwie jednego z wychowawców. W salach pozostały jeszcze lepienia na ścianach, choć są w stanie, który wymaga nieodzownej konserwacji. Na schodach jest kilka idyllicznych krajobrazów z romantycznymi ruinami, z przełomu XVIII i XIX wieków, autorstwa Józefa Mańkowskiego. Pozostałe malowidła zostały zniszczone podczas I wojny światowej i z powodu „gospodarności” komunistów.
Kolegium pijarów, czyj kościół św. Antoniego Padewskiego góruje nad Międzyrzecami Wielkimi, było jednym z licznych zakładów tego zgromadzenia. Na Wołyniu jest nam znane, co najmniej, jeszcze jedno kolegium w Lubieszowie. Kościół i klasztor postawiono w Międzyrzecach w latach 1702-1725 według projektu Wojciecha Lenartowicza. Malowidła wykonał mistrz z Korca Wendychowski. Steccy remontowali kościół w latach 1857 i 1927. Pożar wybuchał w nim dwukrotnie - w 1808 i 1990 roku. Wskutek ostatniego pożaru doszczętnie się spaliła jedna z wież oraz część dachu.
Na początku XIX wieku Tadeusz Czacki, słynny działacz naukowy i oświatowy, założył w kolegium pijarów gimnazjum o wysokim poziomie edukacji. Poziom ów konkurował z Liceum w Krzemieńcu. Gimnazjum pijarów w Międzyrzecach ukończył słynny uczestnik Powstania Listopadowego Michał Czajkowski, który emigrował do Turcji i był znany jako Sadyk Pasza. Jednak, konkurencja obu placówek trwała jedynie do roku 1832, gdy gimnazjum i liceum zostały zamknięte przez władze carskie. W dodatku, ojcowie pijarzy zostali wypędzeni z Międzyrzec Koreckich w roku 1853. Klasztor został zamknięty, a kościół stał się parafialny. Ostatni wierni opuścili miasto od razu po II wojnie światowej i odtąd świątynia powoli popada w ruinę, choć ściany są jeszcze dość mocne. Na początku lat 90. ubiegłego wieku ze świątyni zostały wywiezione ocalałe ogromne ołtarze boczne, które obecnie są w kościołach Korca, Sławuty, Ostroga, Klewania i Kuniowa.
Przed wojną w Międzyrzecach Koreckich były aż dwie synagogi, z których jedna pochodziła z XIII w. Oczywiście, była tu liczna wspólnota żydowska. Budowle sakralne zostały zburzone przez Niemców, zaś żydzi, którzy od początku okupacji przebywali w getcie, zostali rozstrzelani przez faszystów opodal wsi Dziwień. Pochowano tam ponad 1,5 tys. niewinnie zabitych. Po wspólnocie żydowskiej pozostał kirkut na jednym z okolicznych pagórków, gdzie można zobaczyć kilka nagrobków.
Cztery kilometry na północny zachód od Międzyrzec Wielkich leży wieś Niewyrków – kolejny rodzynek Wołynia Wschodniego. Wieś jest starsza od swego bardziej znanego sąsiada i pierwsza wzmianka o niej pochodzi z roku 1463. Gospodarzami Niewyrkowa byli Zamojscy i Lubomirscy, Koniecpolscy i Rokszyccy. Ci ostatni założyli w 1698 roku kościół i klasztor dominikanów.
W roku 1789 miało tu miejsce coś w rodzaju wydarzenia z kroniki kryminalnej – miejscowi chłopi zabili swego gospodarza, rotmistrza kawalerii Ignacego Wyleżyńskiego. Szesnaście lat wcześniej ten wywalczył dla wsi prawo miejskie. Sprawa była głośna. Winnych w końcu złapano i po torturach zabito w Dubnie.
Znany przedwojenny krajoznawca Mieczysław Orłowicz w 1929 roku pisał, że w Niewyrkowie był również drewniany pałac Lubomirskich, w którym kwaterował wydział Korpusu Ochrony Pogranicza, jednak obecnie nie ma po nim śladu. Natomiast został kościół podominikański z roku 1807, zbudowany z fundacji Jana Steckiego, o czym świadczy napis nad wejściem głównym. Niegdyś w kościele był cudowny obraz Matki Bożej Niewyrkowskiej, który w 1945 roku wierni zabrali ze sobą do Polski. Obecnie obraz jest we wrocławskiej Kurii Arcybiskupiej. W kościele w Niewyrkowie była pochowana Barbara Ejizarowa, a także umieszczono tu w złotej wazie serce Jana Steckiego. Niestety, obecnie świątynia jest zupełną ruiną: obwaliły się sklepienia i dach, zniszczono ołtarze, jedynie w niektórych miejscach pozostały resztki malowideł ściennych. Kościół mógłby zostać przekazany wiernym, jednak w Niewyrkowie nie ma już katolików.