EKLEKTYZM - zagrozenie
: piątek, 18 lipca 2008, 10:10
O wspolczesnym nam "nadmiarze informacji" wspomnielismy juz na tym forum. Sam w sobie nie jest on jednak zadnym zagrozeniem. Gorzej, gdy jednostki zostaja nim "zalane" i traca wlasciwe oparcie w prawdach obiektywnych i uniwersalnych, w tradycji... Uniesione pradem dryfuja, lapiac sie na oslep tego czy owego, co akurat jest pod reka... Postawe taka okreslamy mianem eklektyzmu.
Kiedy mozna powiedziec, ze mamy do czynienia z eklektyzmem? Wtedy, gdy (ogolnie), w dyskusjach, ludzie wymieniaja "wlasne" poglady, ktore faktycznie zaczerpniete sa z najrozmaitszych zrodel, bez wzgledu na ich spojnosc, czy powiazanie... Nawet w naszych dyskusjach spotkac sie mozna z wykorzystywaniem najrozmaitszych cytatow, "mysli", czasem nawet bez znajomosci ich zrodla! Nie znamy zrodla danej mysli a opieramy na niej nasz swiatopoglad! A jezeli nawet znamy zrodlo, to czesto wykorzystujemy "mysli" nie powiazane ze soba... Z tego zrodla wezmiemy jedna mysl, z innego druga, a z jeszcze innego jakas trzecia i tak dalej. Nasz swiatopoglad, nasza "prawda" robi sie "w kratke". Trzymamy sie niepowiazanych mysli, przypadkowo zaslyszanych (badz wyczytanych) od roznych ludzi - i na tym opieramy cale nasze myslenie... W ten sposob budujemy wlasne sumienie... Na tej "krzyzowce", mozaice nie zawsze przystajacych i pasujacych do siebie elementow opieramy nasze normy moralne - - - a w efekcie - nasze zbawienie...
Eklektyzm to postawa kogos, "kto w swoich poszukiwaniach, w nauczaniu i w argumentacji, (...) ma zwyczaj posługiwać się izolowanymi ideami zaczerpniętymi z różnych filozofii, nie bacząc ani na ich spójność i systematyczne powiązanie, ani na ich kontekst historyczny." <Jan Pawel II Papiez>
Skrajna postac eklektyzmu przejawia sie takze w "retorycznym" naduzywaniu terminow filozoficznych. (Czesto mozna sie z tym spotkac nie tylko w rozmowach ale i nawet w niektorych piosenkach muzyki rozrywkowej, ktore w ten sposob probuja zyskac na, watpliwej, jakosci).
Eklektyzm jest bledem metodologicznym - nie pomaga w poszukiwaniu prawdy i nie ksztaltuje nawyku myslenia...
Eklektyzm jest zagrozeniem.
_______________
Idac sladem migaweczki (temat o narkotykach), moze wypadaloby sie zastanowic "po czym mozna poznac, ze" jestesmy juz w szponach eklektyzmu? I jak sie potem z niego wydostac?
Kiedy mozna powiedziec, ze mamy do czynienia z eklektyzmem? Wtedy, gdy (ogolnie), w dyskusjach, ludzie wymieniaja "wlasne" poglady, ktore faktycznie zaczerpniete sa z najrozmaitszych zrodel, bez wzgledu na ich spojnosc, czy powiazanie... Nawet w naszych dyskusjach spotkac sie mozna z wykorzystywaniem najrozmaitszych cytatow, "mysli", czasem nawet bez znajomosci ich zrodla! Nie znamy zrodla danej mysli a opieramy na niej nasz swiatopoglad! A jezeli nawet znamy zrodlo, to czesto wykorzystujemy "mysli" nie powiazane ze soba... Z tego zrodla wezmiemy jedna mysl, z innego druga, a z jeszcze innego jakas trzecia i tak dalej. Nasz swiatopoglad, nasza "prawda" robi sie "w kratke". Trzymamy sie niepowiazanych mysli, przypadkowo zaslyszanych (badz wyczytanych) od roznych ludzi - i na tym opieramy cale nasze myslenie... W ten sposob budujemy wlasne sumienie... Na tej "krzyzowce", mozaice nie zawsze przystajacych i pasujacych do siebie elementow opieramy nasze normy moralne - - - a w efekcie - nasze zbawienie...
Eklektyzm to postawa kogos, "kto w swoich poszukiwaniach, w nauczaniu i w argumentacji, (...) ma zwyczaj posługiwać się izolowanymi ideami zaczerpniętymi z różnych filozofii, nie bacząc ani na ich spójność i systematyczne powiązanie, ani na ich kontekst historyczny." <Jan Pawel II Papiez>
Skrajna postac eklektyzmu przejawia sie takze w "retorycznym" naduzywaniu terminow filozoficznych. (Czesto mozna sie z tym spotkac nie tylko w rozmowach ale i nawet w niektorych piosenkach muzyki rozrywkowej, ktore w ten sposob probuja zyskac na, watpliwej, jakosci).
Eklektyzm jest bledem metodologicznym - nie pomaga w poszukiwaniu prawdy i nie ksztaltuje nawyku myslenia...
Eklektyzm jest zagrozeniem.
_______________
Idac sladem migaweczki (temat o narkotykach), moze wypadaloby sie zastanowic "po czym mozna poznac, ze" jestesmy juz w szponach eklektyzmu? I jak sie potem z niego wydostac?