Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
Strona Duszyczek i Duszków - Internetowa wspólnota pomocy i wsparcia duchowego. Rozmowy, wartości, intencje DUSZKI.PL a tak dokładnie to Duszyczki i Duszki (*) - czyli "Duszkowo" :-) Dzisiaj jest: 2024-11-21 12:11:54 Aktualizacja dnia: 2024-10-27 09:32:05 |
|
|
Gdy oczekujesz pomocy lub sam(a) chcesz innym pomagać. Albo chciał(a)byś porozmawiać o czymś ważnym lub choćby tylko o wczorajszym podwieczorku :-) Dla wszystkich, w każdym wieku - od 0 do 201 lat ;-) |
Strona główna | Teksty i inne | Intencje | Dla Gości | Dla Duszków | Poczta Duszków | Kontakt i Info |
Modlitewnik | Archiwum | Dodaj intencję | Galeria i eKartki | O Duszkach | Forum | Księga Gości |
Być dobrym jak chleb znaczy być dobrym i kochającym jak Jezus,
ponieważ On sam jest „Naszym Chlebem”, którym karmi nas podczas każdej Eucharystii
– dzięki czemu zbawia nas i uczy miłości…
Tekst z rozmowy ks. Jacka Pędziwiatra z ks. Markiem ( maj 2008r. )
W
styczniu 2001 r. wyjechałem do Tanzanii. Tam na początek przez 4 miesiące
uczyłem się języka suahili. Ważną rzeczą oprócz znajomości języka i zwyczajów
tego kraju jest też przygotowanie duchowe, które pomagało mi w przezwyciężaniu
różnych trudności. Minęło już siedem lat jak pracuję na misjach. Wyjeżdżając do
Tanzanii byłem pełen radości, entuzjazmu z opowieści misjonarzy, którzy już tam
byli, choć w głębi serca czułem obawę, że może być ciężko.
W pierwszych dniach byłem radosny z tego, co tam
zastałem. Uśmiechnięci ludzie, wspaniały klimat, życzliwość misjonarzy. Przez
pierwsze cztery miesiące przeżywałem codziennie fascynacje. Tanzania jest
spokojnym krajem, bez wojen. Z upływem czasu fascynacje mijały i życie stawało
się bardziej normalne.
Gdy przyjechałem na tereny misji zaskoczył mnie
klimat. Nie aż tak tropikalny jak myślałem. W pobliżu jest jezioro Wiktorii.
Teren ten leży 1200 m n.p.m. Nie odczuwałem zmęczenia z upałów. Co do ubioru to
jest tam taki zwyczaj, że krótkie spodenki są ośmieszające. Afrykańczycy chodzą
w długich spodniach, koszulach, nakryciu głowy. Kobiety używają kangi (płachta w formie
płaszcza) by chronić się przed słońcem. Jeśli chodzi o misjonarzy to powinniśmy
chodzić w strojach duchownych, ale nie zawsze jest to możliwe (np. jazda na
motorze). Gdy przyjechałem do Tanzanii w 2001 r. nie było zwyczaju chodzenia w
sutannach, koloratkach, lecz przypinano do ubrania religijny znaczek Zielonej
Afryki z Krzyżem. Co do aury to od stycznia do lutego mamy ciepło i mały
deszcz. Od marca do czerwca pada więcej. W lipcu i sierpniu jest
bezdeszczowo, od września mały deszcz. Żniwa są dwa razy w roku, w styczniu i w
lipcu. Uprawia się kukurydzę, proso, pomidory, czosnek, cebulę, hoduje się
kury, kozy, krowy, kaczki, indyki.
Przez 6 lat pracowałem w wiosce Tatwe. Co kilka dni odwiedzałem
inne wioski. Dla Afrykańczyków bardzo ważną rzeczą jest ustalony czas i
punktualność misjonarzy, dlatego, że każde plemię ma już swoje zwyczaje, swój
system wioskowy, którego nie wolno im burzyć. Bardzo ważną rzeczą dla
mieszkańców jest targ, który odbywa się dwa razy w tygodniu. Jest to dla nich
święto, spotkanie wszystkich przy zakupie żywności. W te dni niemożliwe jest
zgromadzenie ich na msze świętą lub jakiekolwiek inne spotkanie. Tak samo jest
jeśli w wiosce umrze ktoś niewierzący, wtedy trzeba dostosować się do ich
zwyczajów i jednoczyć się z nimi w ich obrzędach.
W miejscowości gdzie pracowałem przez 6
lat (do grudnia 2007 r.) było 18 miejsc spotkań (stacji misyjnych). W każdej
stacji było kilka wspólnot. Katechista z tych wspólnot spotyka się z
chrześcijanami kilka razy w tygodniu. Na tych terenach Ewangelia jest głoszona
dopiero od 50 do 100 lat ale nie wiecej.
Nadal problemem jest wielożeństwo
(mieszkańcy rozumieją przez to, że Bóg im błogosławi). Katechista jest
największym pomocnikiem misjonarza. Ważne jest by miał jedną żonę i żył na wzór
Świętej Rodziny. Katechista spotyka się ze swoją wspólnotą w różnych grupach, z
katechumenami, którzy są przygotowywani do chrztu, odwiedza chorych.
Życie sakramentalne na misjach, sposób jego formowania uzależnione
jest w dużej mierze od misjonarza. Ja miałem szczęście objąć parafię misyjną po
Polaku, księdzu Edwardzie. Wcześniej misję prowadzili Amerykanie. Jeszcze
wcześniej na tych terenach byli ojcowie Biali, którzy pracowali w Kołach
oddalonych 30 km od mojej parafii. Najczęściej było tak, że ludzie przychodzili
na klika dni i zamieszkiwali, by uczyć się życia chrześcijańskiego.
Cały system ułożony jest na zasadzie misjonarzy,
którzy byli tam wcześniej. Formacja życia chrześcijańskiego trwała trzy lata.
Czasem ten okres się skraca, a decyduje o tym kapłan, który podejmuje decyzję
czy dany człowiek jest gotów do przyjęcia sakramentu. W przypadku osób
starszych i chorych wysyłam katechistę do ich domów. Takie osoby przyjmują
chrzest w domach. W przypadku przygotowywania młodzieży do sakramentu trzeba
więcej uwagi zwracać na formację dziewcząt, gdyż one już w wieku 15 lat
wychodzą za mąż i nie ma z nimi kontaktu, bo zamieszkują w innym klanie. Bardzo
trudno jest utrzymać kontakt z osobami, które przebyły naukę życia
chrześcijańskiego i doprowadzić je do dalszych sakramentów: bierzmowania,
sakramentu małżeństwa i sakramentu chorych. Największy problem jest w rodzinach
gdzie rodzice są innego wyznania, a dzieci chcą zostać chrześcijanami (rodzice
im w tym nie pomagają, np. w nauce katechizmu). Bardzo mało chrzcimy dzieci,
gdyż później po skończeniu przygotowania do sakramentu chrztu tracimy z nimi
kontakt. W ich życiu plemiennym są różne
zwyczaje jak np. odziedziczenie żony czy wielożeństwo mają duży wpływ na ich
życie chrześcijańskie.
Prawdziwym powodem tej sytuacji jest także mała ilość misjonarzy, którzy mogliby
dotrzeć do większej ilości osób i przez dłuższy czas utrzymywać z nimi kontakt.
Przygotowanie do Pierwszej Komunii Świętej odbywa się z podziałem na starszych i dzieci. Z
sakramentem pokuty jest duży problem, gdyż w ogóle nie chcą chodzić do
spowiedzi bo nie są tego nauczeni. Ostatnio tak przeliczałem, to w mojej
parafii jest 10 tysięcy chrześcijan, z tego ok. 3 tysięce chodzi do kościoła.
Tak samo jest ze spowiedzią. Przed każdą Mszą Świętą, gdy przyjeżdżam na stacje
misyjną, na pół godziny siadam do tzw.
konfesjonału, tam jest nim krzesło gdzieś pod drzewem. W tym czasie chór ma
próbę przed mszą. Chór ma każda stacja misyjna.
W latach osiemdziesiątych nastąpiła taka
reguła, że każda stacja misyjna powinna mieć powierzchnię 9 akrów. Są takie,
które mają po kilka hektarów. Uprawiają tam miogo,
proso, kukurydzę. Plony sprzedają, a z tego co zarobią kupują cegłę, cement,
blachę, drzewo na budowę kościoła. Dużo zależy od misjonarza by nauczyć ludzi
by pracowali wszyscy przy budowie kościoła, by czuli, że to jest ich kościół.
Około półtora roku trwa budowa fundamentu. Mieszkańcy sami wypalają cegłę na
ściany kaplicy, trwa to około jednego roku. Budowa całej kaplicy o wymiarach
16x8 m trwa około 6 lat.
Moja najodleglejsza stacja misyjna
oddalona jest o 30km. Drogi w Tanzanii są ciężkie. Nie wszędzie da się dojechać
autem. Miałem przygodę w drodze do
stacji misyjnej. Zbyt szybko jechałem i nagle zauważyłem na drodze węża. Nie
miałem innej możliwości jak tylko na niego najechać. Na moje szczęście , wąż zdołał w ostatniej chwili
uciec nie robiąc mi żadnej krzywdy. Tam gdzie mieszkałem nie miałem dużo sąsiadów i często w nocy koło domu przechodziły hieny. W
domu nie wolno zaniedbać założenia siatek w oknach czy drzwiach, ponieważ może
przez nie wpełznąć wąż. W obejściu też nie można mieć niczego nagromadzone, bo
to również może być kryjówką dla węży.
Z Tatwe, gdzie pracowałem do prawdziwej cywilizacji tzn. szpitala miałem 30 km. Dzięki Bogu nie
spotkało mnie żadne nieszczęście, bym musiał szybko jechać do szpitala. Kiedyś
pożyczyłem samochód pewnemu chłopcu, który chciał kogoś zawieść do szpitala.
Narobiło się z tego problemów, bo zamiast zaraz wrócić, postanowił zarobić
rozwożąc ludzi na pace samochodu. Zginął jeden człowiek. Trzeba uważać na
zaufanie innym. Rząd Tanzanii jest przychylny misjonarzom, ale w tej sytuacji
byłem pociągnięty do odpowiedzialności. Kosztowało mnie to dużo nerwów,
niepokoju, a było to tuż przed wigilią
2005.
Posiłki przygotowywała mi pani
mieszkająca w pobliżu, która już od wielu lat pracowała tam jako kucharka.
Najczęściej jadłem ryż, ryby z pobliskiego jeziora, kurczaki. Ze względu na
brak prądu nie mam lodówki. Aby mięso móc dłużej przechowywać suszyliśmy je na
węglu drzewnym. Chleb raczej jest niedostępny, najbliżej mogłem go kupić 40 km
od siebie, dlatego najczęściej jadłem naleśniki. Tubylcy używają najczęściej
manioku. To jest ich główna potrawa.
Mieszkańcy bardzo dbają o higienę, czystość. Mimo że
mają daleko do wody myją się dwa razy dziennie. Od godziny 6 do 10 pracują w
polu, następnie idą się myć,potem posiłek i znów praca. Wieczorem kobieta
przygotowuje posiłek, a mężczyzna w tym czasie się kąpie. Kobieta kąpie się
potem.
Trzeba być bardzo roztropnym w przypadku pomocy
medycznej mieszkańcom. Raczej misjonarz nie powinien leczyć jeśli nie ma
dokumentu państwowego. Ja też stosowałem się do tego. Udzielałem pomocy w ten
sposób, że odwoziłem do szpitala lub dawałem jakieś środki opatrunkowe. Gdybym
chciał pomóc dając jakieś leki, a człowiek by zmarł to rodzina mogłaby mnie
zaskarżyć.
Choroba, która spotyka wszystkich w tym
klimacie jest malaria. Można brać bardzo silne leki profilaktyczne przeciwko
tej chorobie, ale ja tego nie stosuję i przechodzę, co miesiąc łagodną malarie.
Gdy czuję ból mięśni, wątroby dopiero wtedy biorę lek. (Choroba ta pojawiła mi
się także już w Polsce). Najczęściej
jest ona przenoszona przez komary( krew). Wtedy leczę się lekami tanzanskimi.
Wyjeżdżając na misje bierze się szczepionkę
uodparniającą na żółtą febrę na 9 lat. Trzeba również uważać na wodę gdyż
może znajdować się w niej pasożyt bilharcja. Gdy dostanie się on między palce
to przez rok może wędrować po całym ciele, aż w końcu zaatakuje pęcherz moczowy
lub kręgosłup. Należy dokładnie myć owoce by nie zarazić się wirusem ameby.
Wodę pije się zawsze przegotowaną.
W Tanzanii przedstawicielem
Rzeczpospolitej Polskiej jest ambasador, który organizuje corocznie spotkania z
okazji Święta Niepodległości Polski. Jest bardzo życzliwy dla misjonarzy. Co do
strony religijnej to spotykamy się w wigilię u jednego z misjonarzy, Polaków.
Dzielimy się opłatkiem, spożywamy wieczerzę, śpiewamy kolędy. W drugi dzień
Świąt Wielkanocnych spotykamy się w Butiamie u Zmartwychwstańców. Tam świętujemy według
naszych polskich zwyczajów (np. dzielenie się jajkiem). Miejscowi również
obchodzą te Święta, ale bez takich zwyczajów jak w Polsce. Przychodzą do
kościoła, a wieczorem organizują zabawy. Święto Wszystkich Świętych też jest
inne niż u nas. Zmarli w większości chowani są w pobliżu swego domu, mimo że
istnieją cmentarze przy parafiach. Cmentarz jest raczej miejscem dla bardziej
gorliwych chrześcijan, a także tych, którzy nie są zbytnio związani z tym
terenem.
Śmierć człowieka dla Tanzańczyków jest wielkim
świętem, większym niż narodzenie dziecka czy też ślub. Kiedy ktoś umiera to
najpierw jest wielki płacz, lament. Schodzi się cała rodzina i opłakuje
zmarłego, który leży w domu. Na drugi dzień jest pochówek, na który schodzi się
cała wioska. Na początku każdy wypowiada się czy zmarły ma wobec niego jakieś
długi, a później wypowiadane są podziękowania. Po całej lokalnej ceremonii mogę
rozpocząć obrzęd katolickiego pochówku, który zakończony jest ich tradycyjnym
śpiewem, klaskaniem. Następnie, zgodnie z ich tradycją, przez grób przeprowadzane
są krowy, które mają zabrać śmierć. Dla
mnie najgorsze jest to, że deptają nie tylko grób, ale także krzyż na nim
położony. Cała rodzina zmarłego goli głowy na łyso, co jest oznaką żałoby.
Końcowym etapem pochówku jest wspólny posiłek, zabawa, śpiew. Ma to na celu
pocieszenie rodziny zmarłego. Bogate rodziny budują kapliczki i bardzo dbają o
groby. Biedni robią jedynie obramowanie z kamieni. Nie ma zwyczaju zamawiania
mszy świętych za zmarłego. Rodzina wspomina go spotykając się w rocznice jego
śmierci przy grobie.
Co tydzień wyjeżdżałem na spotkania z
innymi misjonarzami by porozmawiać, poradzić się w różnych problemach. Po
takich spotkaniach człowiek czuje się spokojniejszy. Rady innych misjonarzy są
dla mnie bardzo pomocne. Jestem tylko człowiekiem, więc przychodzą na mnie
chwile samotności, tęsknoty za rodziną. Najtrudniejsza była pierwsza wigilia,
kiedy dodatkowo byłem chory. Kucharka usmażyła mi rybę, której nie miałem z kim
zjeść. Po prostu się rozpłakałem... Bardzo pomógł mi w kontaktach z rodziną,
znajomymi rozwój sieci komórkowej (od 2003 r.). Teraz już powoli wchodzą
komputery, internet.
Ważne jest by ludzie tam zauważyli, że ksiądz to osoba duchowna,
bowiem szaman modli się 24 godziny na dobę, natomiast ksiądz wciąż jeździ,
buduje. Zawsze w ruchu. Chodzi o to by umieć pokazać chrześcijańskiego ducha.
Najważniejsza jest modlitwa, bez niej nic nie uczynimy.
Po kilku miesięcznym urlopie w domu wracam do Tanzanii. Tym razem
do Masajów.
Bardzo proszę o modlitwę za mnie.
Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
Powrót
na
stronę główną
Info
o stronie, kontakty, prawa autorskie itd.
Legalność
materiałów i oprogramowania na stronie Duszki.pl Wszelkie prawa zastrzeżone (o ile nie zaznaczono inaczej) co do materiałów umieszczonych na stronie, podstronach, skrótach - zarówno jeśli chodzi o teksty, rysunki, muzykę, filmy - są one wytworem i własnością zespołu redakcyjnego Duszki.pl. Pozostałe materiały umieszczamy za zgodą ich twórców. Warunki korzystania z materiałów na stronie Duszki.pl Informacje o ochronie, przetwarzaniu danych osobowych, zapytania i zgloszenia Ochrona danych osobowych na stronie Duszki.pl |
||
Prywatne serwery Zbigniewa Kuleszy zjk.pl.
Aktualny dostawca Internetu - Vectra.pl,
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zespół
redakcyjny duszki.pl: redakcja@duszki.pl W sprawie treści i działania strony oraz w sprawie funkcjonowania i udostępniania treści na serwerach duszki.pl - kontakt z administratorem: duszek@duszki.pl lub zjk7@wp.pl |
||